Wyjazd na Krym
Poniżej szczegółowy raport.
1. Podróż pociągiem Warszawa-Symferopol-Warszawa
To był bardzo dobry pomysł. Bardzo wygodny środek transportu, sprzyjający życiu towarzyskiemu. Do tego świetnie się śpi. Kible pozostawiają trochę do życzenia, ale nie śmierdzą i generalnie było znacznie lepiej niż się spodziewaliśmy. Dojechaliśmy na miejsce wypoczęci.
Dla informacji - w Kijowie nie było przesiadki w ramach pociągu z wagonu do wagonu, tylko trzeba było z manelami iść na dworzec, poszukać kamery chranienia, zdeponować bagaż ( 4 hrywny mała sztuka, 8 hrywien duża) i dopiero pójść w miasto, a po powrocie dawaj z powrotem. Dla ułatwienia nie ma tam wind, schodów ruchomych ani pochylni. Hanka ze swoją walizą mało nie umarła.
Droga powrotna była znacznie prostsza bo bez przesiadek, 5 godzin przerwy w Kijowie spokojnie starcza na jego zwiedzenie.
2. Sanatorium Czajka
Spokojnie możnaby przerobić go na komunistyczny skansen, zwłaszcza ze względu na mentalność obsługi. Zamykanie drzwi wejściowych o północy, ordynarna baba na recepcji, sprzątanie ograniczające się wyłącznie do zabierania śmieci. Śniadania - powiedziałabym specyficzne - nie dość że na czas (tylko pół godziny), to tylko to co na talerzu, a był to z reguły zimny kotlet z zimnym makaronem i najobrzydliwszy chleb świata. Ale niektórzy się przyzwyczaili. Poza tym dosyć czysto i jak na taki wyjazd standard w sam raz - były nawet lodówki w pokojach. Na plaże hotelową się nie wybraliśmy, bo jedzie tam tylko jeden rozklekotany autobus tuż po śniadaniu, i tylko jeden potem wraca w porze obiadowej. Byliśmy za to na miejskiej, płatnej 3 hrywny, plaży - dziki tłum i wrzask jak na targu, bo wszyscy bez końca czymś handlują. Ostatecznie najlepszym wariantem okazał się hotelowy basen - płatny 5 hrywien rano, 10 hrywien popołudniu, ale standard zachodnioeuropejski, cisza i bar pod ręką.
Nawiasem mówiąc Czajka to Mewa a więc jak jest Czajka?
3. Lena
Bardzo fajna. Przede wszystkim niezastąpiony jest jej język, ale równie ważna jest znajomość ich mentalności - nam się w pale nie mieściło co się tam wyrabia, wszystko jest na pysk i jak się komu uwidzi. Nawet z jej wykonaniu meldunek w Czajce zajął 45 minut, a potem jeszcze biegała a to z paszportami, a to szukając przechowalni bagażu. No i w jakiś sposób udało jej się rozpracować system komunikacyjny, który dla przeciętnego przybysza jest absolutnie niezrozumiały, wykłócała się też twardo o ceny. No i ma świetną kondycję.
4 Wycieczki
Pierwszą pozycję zgodnie przyznajemy Ałupce i Aj Petri. Na górę trzeba przeznaczać jak najwięcej czasu bo jest tam świetnie, ciekawie i zupełnie inaczej.
Na drugim miejscu plasuje się Nowy Świat. Fajna degustacja, pyszne szampanskoje i dobre ceny (wstęp na degustację 35 hrywien, ceny win od 29 hrywien do 39 hrywien). Zwiedzanie muzeum właściwie można sobie odpuścić, bo oprócz tego że to archaik, to jescze pan mówi jakby sobie kasetę w przyspieszonym tempie zamontował. A i absolutnie boska plaża, trzeba tylko zabierać buty do chodzenia w wodzie, bo strasznie kamieniście. I dużo meduz. Sudak fajny, ale w sumie porównywalny z Rethymnonem.
Ex equo drugie miejsce zajmuje Czufut-kale i Bachczysaraj, z tym, że najpierw trzeba wleżć na dórę a potem do pałacu. W karaimskiej kawiarni w Czufut-kale należy się domagać tradycyjnej, miodowo - ziołowej nalewki (5 hrywien - 50 ml), bo pyszna.
Absolutnie rewelacyjny Nikitskij Sad zwłaszcza teraz (wstęp 8 hrywien), w porze kwitnienia róż, ładny też pałac w Massandrze, jakby przeniesiony znad Loary.
Ostatnią pozycję zajmuje Liwadia, absolutnie przeciętna. Dobrze chociaż że obok jest przeurocza kawiarnia z pysznymi ciastkami i super obsługą (Pierożnoje - 6 hrywien).
5. Pamiątki
Bardzo rozczarowujące. Właściwie żadnego rzemiosła lokalnego, poza wyrobami z drewna. No i przepięknymi, haftowanymi, tatarskimi butami (100 - 150 hrywien). Warto jeszcze kupować zioła, przyprawy (ok 8 hrywien - 100 gram), olejki eteryczne (od 2 hrywien do 15 hrywien za 5 ml) i wszelkie lokalne kosmetyki z roślinnymi wyciągami - są śmiesznie tanie.
Sklepy z pamiątkami w Liwadii imponujące, ale potwornie badziewne i drogie - jajko-szkatułka a'la Faberge za 80 hrywien jest w Warszawie do dostania w każdym sklepie "Wszystko po 5 złotych".
Piękne perły i trochę ładnej biżuterii, w dobrych, ale nie oszałamiających cenach (od 40 do 150 hrywien).
6. Jedzenie
Drogie, to w knajpach droższe niż u nas często dwukrotnie (noga kurczaka 10 PLN, 100 gram ryby bez dodatków 15 PLN). Irytująca jest maniera przeliczania wszystkiego na 100 gram.
Jedyne dopuszczalne miejsca to Stałowaja która występuje dosyć licznie i daje jeść pysznie i za grosze (Pielmieni - 4-5,5 hrywny, Czieburieki - 2,5-3,5 hrywny).
7. Alkohol
Imponujący wybór piwa w śmiesznych cenach (2,5 - 6 hrywien).
Przyjemne ceny wina (od 5 hrywien za butelkę, godziwe za 15 hrywien), ale problem jest z wytrawnymi - jest ich mało i w większości straszne kwasy. Półwytrawne to już właściwie półsłodkie, ale jak je potraktować w kategorii deseru, to rzeczywiście pyszne.