Wrażenie robi jednak przede wszystkim zmasowane uderzenie kolorów zarezerwowanych w powszechnym odbiorze dla pięciolatków - różu i błękitu.
Doprawione kryształkami, różyczkami, piórkami, lustrami w złotych ramach i ckliwymi wzorkami - ucieleśnia dziewczęce sny.
Jednak żadne dziecko nie skomponowałoby w ten sposób wnętrza - konsekwentnie, balansując pośród kiczu, ale nie przekraczając granicy dobrego smaku.
Biele i błękity sypialni pełnej bibelotów i książek przełamuje surowość sosnowego łóżka. Różowości łazienki uszlachetnia stare lustro w złotej ramie i klasyczny wzór szachownicy.
Kuchnia z prostymi, skandynawskimi malowanymi na biało meblami byłaby zupełnie zwyczajna, gdyby nie niebieskie ściany malowane wałkiem w biały rzucik i koralikowo - plastikowa zasłonka.
Całość wnętrz tworzy plany jak kulisowa scenografia - z błękitnej kuchni, poprzez otwarty salon z jarzącą się, fioletową ścianą, widzimy niebieską sypialnię z różową łazienką - niepoważne wnętrze z domku dla lalek. Jasne podłogi w całym domu dają wrażenie lewitowania - tym bardziej, że odbijają masy światła przefiltrowane przez białe rolety na ogromnych oknach. Przez okna widać otaczające dom pola i laski, a w środku nie ma telewizora, radia, ani nawet zegara - nic co mogłoby nam przypomnieć że oto mamy XXI wiek i znajdujemy się w domu poważnej, dorosłej kobiety.