Okazuje się jednak, że przy garści dobrych pomysłów i olbrzymim samozaparciu nawet tutaj dało się stworzyć prawdziwą oazę.
Pierwszym pomysłem było podzielenie ogrodu na niezbędne strefy - do zabawy dzieci, relaksu z książką, opalania, przyjmowania gości i posiłków.
Drugim, będącym realizacją tego podziału, było zbudowanie tarasów przy dwóch ścianach budynku. Pierwszy taras (nazwijmy go podstawowym) jest przedłużeniem salonu - dzięki temu, że jest podniesiony ponad poziom działki pada tutaj więcej słońca. Postawiony tutaj duży stół służy przez całe lato rodzinie do posiłków. Z niego, po schodkach, można przejść na wyższy, silniej nasłoneczniony, służący do opalania. Schodkami skręcającymi po łuku można z kolei zejść z tarasu podstawowego niżej, na wybrukowany placyk stanowiący początek właściwego ogrodu.
Trzeci pomysł to użycie różnych materiałów - na tarasach drewno i terakota, w ogrodzie wiklina, kostka, płyty, żwir i trawa. Dzięki temu zróżnicowaniu przestrzeń wydaje się większy i bardziej interesująca.
Czwarty ważny element to ogrodzenie - właściwie niewidoczne, zamaskowane w strategicznych miejscach zielenią na tyle aby zapewnić intymność. Jednocześnie prześwity ukazujące sąsiednie ogrody dodają ogrodowi przestrzeni.
Piątą, konsekwentnie wprowadzoną ideą, jest użycie wszędzie podobnej kolorystyki zaczerpniętej od ukochanych kwiatów - oleandrów. Imponujące krzewy w donicach, będące pasją właścicielki, stoją na wszystkich tarasach, a ich głęboki róż powtarza się w całym ogrodzie - w poduszkach, różach, jednorocznych roślinach, a nawet elementach huśtawki.