Przygotowania świątecznych dekoracji idą pełną parą - powstały już bałwanki z pomponów i skarpet, malowane Mikołaje, szopki, gałązki z sikorkami i akwarelowe szyszki.

Przez cały miesiąc zajmowaliśmy się Królową Sztuk Plastycznych - techniką olejną. W oparach terpentyny zgłębialiśmy jej tajniki tworząc serię całkiem ciekawych płócien.

W trakcie wczorajszej impezy "Cały Wawer czyta dzieciom" w szkole nr 140 poprowadziliśmy warsztaty poświęcone oprawianiu książek i zeszytów. Prosta sztuka składania zwykłego szarego papieru  wciągnęła zarówno dzieci jak i rodziców. Fronty okladek dekorowaliśmy przy pomocy szblonów wycinanych na ploterze tnącym. Ulubionym wzorem sezonu okazały się sowy, ale pojawiły się też kwiaty, dinozaury, samochody, syrenki, a nawet Pałac Kultury.

Projekt piec można uznać za zakończony. Prace rozpoczęły się w sierpniu od wybudowania podstawy z kantówki zakotwionej na wylanych słupach-fundamentach. Następnie dżwig z niemałymi trudnościami umieścił na podjeżdzie pół tony gliny. Po udeptaniu i wymieszniu ze słomą można było wylepić podstawę, a po jej wyschnięciu wymurować wlot do pieca z cegły szamotowej. Podstawą kopuły była gigantyczna babka z piasku oblepiona cienką warstwą pasków papierowych zlepionych klejem mącznym. Następna, cienka lecz wytrzymała warstwa powstała z betonu szamotowego. Ostatnią warstwę stanowi gruba polepa z gliny ze słomą. Po usunięciu piasku ze środka i wstępnym przeschnieciu rozpoczęło się ostrożne wypalanie. Rezultaty były zadowalające, więc pozostało juz tylko zainstalować rurę kominową, drzwiczki - i proszę bardzo, gęś na Świętego Marcina upieczona perfekcyjnie.

Z okazji myśliwskiego święta powstały świetne rysunki trofeum pięcioletniego byka jelenia jednostronnie koronnego (dziękujemy wujkowi Waldkowi za dar!). Młodsi stworzyli mroczne lasy pełne zwierząt.

Na specjalne życzenie z okazji Halloween uszyliśmy strój nietoperza z farbowanego bawełnianego płótna i kawałków filcu - prosty a jak widać efektowny. Powtórzyliśmy też nasze bestsellerowe zajęcia z lepienia meksykańskich czaszeczek Calaveritas.

Ostatnie dwa tygodnie to jeden wielki hymn na cześć dyni. Okazala się wdzięcznym tworzywem plastycznym - układaliśmy kompozycje florystyczne w dyniach, malowaliśmy dynie z ceramiki i lampiony z dyniami, rysowaliśmy dynie kredkami i suchymi pastelami oraz malowaliśmy martwe natury z dyniami w roli głównej.

Niebiańskie błękity, soczyste zielenie, energetyczne czerwienie i stonowane szarości zabarwiły tkaniny dekorowane techniką shibori przy pomocy węzełków z gumek i sznureczków.

Tematem ostatnich zajęć była architektura charakterystyczna dla naszych okolic. Przedwojenne budynki lub ich fragmenty należalo połączyć z kolorami pochłaniającej nas powoli jesieni, która (jak widać na pracach) niejedno ma imię.

W Dniu Ziemniaka badaliśmy mnogość jego zastosowań. W czasie gdy własnoręcznie pokrojone frytki obsmażały się we frytownicy, my tworzyliśmy ziemniaczane postacie i wzory z wykorzystaniem stempli z ziemniaków.

Małe łapki usmarowane kolorową farbą na papierze tajemniczo przemieniły się w motyle, kwiaty i ptaki.

Na warsztat wzięliśmy tym razem liście - zarówno te zielone odchodzącego lata, jak i kolorowe nadchodzącej jesieni. Wykorzystaliśmy je na wszystkie dostępne sposoby: malowaliśmy je na papierze, lepiliśmy wisiorki, odciskaliśmy w plakietkach z masy plastycznej, wyciskaliśmy na tkaninach metodą hapa zome, ukladaliśmy kompozycje z ususzonych a suszonymi liśćmi ziól napełniliśmy pachnące woreczki.

Zbudowane krótkimi pociągnięciami węgla lub ołówka i oszczędną plamą koloru, powstały na zajęciach z rysunku całkiem niezłe wizerunki dzikich zwierząt.

Girlandy chorągiewek na przekór nadchodzącej jesieni pomogą zatrzymać w dziecięcych pokojach barwy lata. A wykonując te kolorowe ozdoby dzieciaki nie dość że dobrze się bawiły, ale i nauczyły się szyć na maszynie.

W Pracowni na początku roku szkolnego przedłużamy wakacyjne klimaty. Z żeglarskich linek przy pomocy prostych makramowych splotów wyplataliśmy kolorowe bransoletki i breloczki do kluczy dekorowane przywieszkami i frędzlami.

Na ostatnim w tym roku letnim plenerze zajmowaliśmy się jedzeniem i to można rzec - pełną gębą. Naszym dzisiejszym mistrzem był Giuseppe Archimboldo, który w połowie XVI wieku malował niesamowite portrety skomponowane z warzyw, owoców czy kwiatów. My też skorzystalismy z darów lata ukladając własne kompozycje, a następnie je malując. Ale nie tylko, część z nich po prostu zjedliśmy we własnoręcznie zrobionych pasztecikach z ciasta francuskiego, rożkach z platkami róży i pizzy.

Dzisiejszy dzień był naprawdę intensywny. Najpierw zgłębialiśmy arkana japońskiej sztuki farbowania tkanin Shibori. Niby prosta, ale nasupłaliśmy się węzełków i supełków że aż strach. Następnie chwila emocji przy namaczaniu w barwniku, i proszę - niepowtarzalne t shirty i efektowne tkaniny przeznaczone na uszycie poduszek zachwycają niepowtarzalnymi wzorami. Potem oczyściliśmy i zafugowaliśmy wtorkowe mozaiki. A w międzyczasie wypaliliśmy dla utrwalenia ceramikę z wczorajszych zajęć. I pozostał jeszcze czas na zabawę!

Dzisiejszy chłodny poranek sprzyjał artystycznemu skupieniu w pracowni. Talerze ceramiczne potraktowaliśmy jak zwykłe malarskie płótno. Powstały na nich pełne rozmachu obrazy o zwierzęcych i floralnych motywach. Kolejne części serwisów multiplikowały by się bez końca, na szczęście słońce które przebiło się po drugim śniadaniu wygoniło nas do ogrodu, na zbieranie ziół do obiadu i zabawy na trawniku.

Cały dzień spędzony w ogrodzie przy ukladaniu drobnych elementów kompozycji zaowocował pięknymi i wyjątkowo licznymi mozaikami. Dominował wodno morski klimat, nie zabrakło muszli, rozgwiazd i szklanych kropelek. Dla równowagi pojawiło się też kilka prac pełnych energetycznych kolorów.

Jajko na Mazurach znalazło sobie w tym roku nową aktywność artystyczną. Najpierw zaszaleliśmy na zakupach w sklepie żeglarskim i metalowym. Potem w każdej wolnej chwili oddawaliśmy się splataniu biżuterii, używając do tego kolorowych linek, podkładek, nakrętek, kółek oraz węzłów żeglarskich i makramowych. Efekty najpiękniej prezentują się na ogorzałej skórze wodniaków!